Dni coraz dłuższe w powietrzu zaczyna
pachnieć wiosną nawet w naszym mrocznym Mrokowie.
W ostatnią Sobotę korzystając z
słońca i obecności Pana Męża, postanowiłam zrobić mały
przegląd swego auta. Zaczęłam standardowo jak na kobietę
przystało od odkurzania i wytrzepywania zimowego błota z wnętrza.
Następnie weszłam na wyższy poziom czyli rozeznanie sytuacji pod
maską.
Gdy tylko klapa się uniosła a ja
stanęłam przed samochodem usłyszałam za pleców głos Pana Męża:
Lekko poirytowana - Zaraz
sprawdzę !
Sięgnęłam po bagnet przetarłam
ściereczką, zanurzyłam ponownie celem skontrolowania poziomu
oleju, wyciągnęłam i …. zaczęłam mamrotać pod nosem, że
oleju to chyba mam mało.
Pan Mąż stał już koło mnie i z
zgrozą zapytał :
Podążyłam wzrokiem za jego ręką
…... Na środku pokrywy silnika leżały sobie, równo ułożone
kości. Tak jakby ktoś wudu uprawiał, dreszcz przeszedł mi po
plecach, wyobraźnia się rozszalała. Na szczęście logika szybko
przyszła z pomocą przecież tylko ja mam kluczyki do tego auta,
ponadto nie widziałam tu szamana ani zaklinacza i nie słyszałam by
w okolicy praktykowano wudu.
Nachyliłam się nad kośćmi :
Pan Mąż zaczął zbierać kości a ja
ponownie się nachyliłam by wytropić złoczyńce.
Na osłonie znalazłam ślady jakby
małych łapek - na pewno nie były to kocie łapki.... nie było też
kociego futra więc …..To musiała być kuna !
Jakie spustoszenie kuna potrafi zrobić
w domu czy w samochodzie wiadomo...... dlatego mocno przestraszona
wróciłam do domu by szukać pomocy u wujka Google.
Na forach samochodziarzy znalazłam
sporo zwierzęcych wątków.
Porady mówiły :
umyć silnik by pozbyć się
zwierzęcych zapachów
zawiesić pod maską kostkę WC
(odstraszanie zapachem)
zamontować odstraszacz dźwiękowy
było też coś o położeniu na silnik
futra, wyczesanego z psa..... a dla bardzo zdesperowanych kupa
tygrysa, myślę że aż tak zdesperowana nie jestem, poza tym w
naszych szerokościach geograficznych ciężko będzie zdobyć takie
remedium.
Następnego dnia Tato umył mi silnik, rzeczywiście zapach się zmienił teraz wsiadam do auta i czuje się jak w samolocie ;-)
W przyszłym tygodniu jadę wymienić olej a po tej czynności zawieszę tak na wszelki wypadek kostkę WC.
Jak na razie nieproszony gość się więcej nie pokazał.