piątek, 31 lipca 2020

Noc komety




Zachęcona pięknym zdjęciem obłoków srebrzystych postanowiłam sfotografować kometę, która była widoczna na polskim niebie w lipcu. O komecie  NEOWISE rozpisywały się portale astronomiczne, iż to nie lada gratka dla astronomów amatorów. 

Spodziewałam się spektakularnego widowiska a przyznam szczerze, że bez lornetki bym nie wypatrzyłabym tej gratki. Kilka nocy pod rząd narażając się na ukąszenia komarów polowałam na nocnego wędrowca.  W zrobieniu fotografii przeszkadzały chmury, które złośliwie zasłaniały północno-zachodnią część nieba. 25 -go udało się zrobić zdjęcie gdzie  na nocnym niebie majaczy mała kropeczka ciągnąca za sobą delikatny świetlisty welon. Nocne zdjęcia dostarczają ciekawych niezapominanych doznań. Jest trochę magiczne gdy patrzy się na rozgwieżdżone niebo  ale i trochę straszne gdy  z ciemności nocy od strony lasu dobiegają pohukiwania sowy, szmery traw, i dźwięki łamanych przez zwierzęta gałązek ( a może to nie były zwierzęta …..)  Bądź co bądź zaplanowałam jeszcze foty drogi mlecznej, jednak poczekam z tym na przyjazd męża, zawsze to raźniej w dwójkę w takiej ciemności 😉


niedziela, 19 lipca 2020

Rok komara


Azjaci rozpoczęli  Nowy Rok 25-go stycznia – według Chińskiego horoskopu Rok Szczura. My świętowaliśmy tradycyjnie 1 stycznia  i jak podejrzewam mamy Rok Komara.
Tegoroczne lato jest typowo polskie: nie za gorące, nieco deszczowe, trochę burzowe ogólnie takie jak lato powinno być więc narzekać nie powinnam. Jest jedno małe „bzyczące” ale, które namnożyło się do rozmiaru plagi,  skutecznie utrudniającej życie. Komary opanowały okolice aby cokolwiek zrobić na zewnątrz domu trzeba (mimo ciepła) stosownie się ubrać lub poczekać na wiatr, który rozgoni owady. Nie ma mowy o wieczornym siedzeniu na tarasie i podziwianiu zachodów słońca ☹.
Można za to (pod warunkiem że się człowiek nie zatrzymuje) jeździć na wycieczki rowerowe.
Wczoraj namówiłam córkę na dłuższy wypad kilka wiosek dalej by odwiedzić rodzinę. Przejażdżka była udana, pogoda dopisała, komary nas nie dogoniły mimo jazdy przez lasy i pola.  Jednak na powrocie zauważyłam na koszulce i rękach jakieś takie maleńkie czarne robaczki, pedałując nie zwracałam na nie specjalnej uwagi. W domu kurz i robaczki spłukałam z siebie prysznicem.
Koszmar rozpoczął się następnego dnia. O 5 rano obudziło mnie straszliwe swędzenie wpierw ręki potem nogi, oprzytomniałam i pokojarzyłam fakty - te robaczki które przykleiły się do mnie w czasie jazdy. Na ugryzienia meszek reaguję opuchlizną. Przypomniawszy sobie ilość czarnego paskudztwa wystraszyłam się, że mogę tego ataku nie przeżyć, pobiegłam po ziołowy specyfik  na takie właśnie okazje……  Nie spuchłam ale cały dzień spędziłam w domu  liżąc rany a dokładniej  smarując wyskakujące, swędzące  bąble (a mam ich sporo).
Co mnie pogryzło nie mam pojęcia.  Córka też była oblepiona czarnymi robaczkami  a nie odniosła uszczerbku na zdrowiu.  



Aby nie kończyć posta marudzeniem wstawiam zdjęcia okolicy zrobione tego pięknego polskiego lata .

  




poniedziałek, 6 lipca 2020

Obłoki srebrzyste na dobry początek wakacji


   Wraz z córką oficjalnie rozpoczęłam wakacje. Przyjechałyśmy na Rancho późnym popołudniem, więc na początek wyścigi z komarami (kto pierwszy w domu), trochę krzątaniny przy rozpakowaniu  bagażnika aż wreszcie późnym wieczorem relaks z książką na sofie.
Kiedy literki  zaczęły robić się coraz mniejsze i zamazane uznałam, iż czas iść spać. Zgasiłam światło w salonie i już miałam iść do łazienki gdy kontem oka za oknem coś mi mignęło. Spojrzałam na zachodnią stronę nieba a tam właśnie rozgrywa się  przepiękny spektakl - obłoki srebrzyste w całej okazałości.   Zawsze chciałam je sfotografować, w mieście takiej możliwości nie mam  ze względu na smog świetlny.  Na wsi sprawa wygląda zupełnie inaczej…….
Kiedy na plan pierwszy wkraczają emocje związane z fotografowaniem  zapominam o zmęczeniu. Senność która przed chwilą  zamazywała tekst w książce gdzieś prysła. Pobiegłam po statyw i obiektyw szerokokątny. Chwilę później w koszulce bez rękawków, nie zważając na krwiopijcze bestie latające na zewnątrz,  narażając się na tysiące ukąszeń, pstrykałam foty.
Rezultatem jest kilka zdjęć wspomnianych obłoków srebrzystych  - jakże magicznych wszakże by mogły one powstać potrzebne są cząstki meteoroidów.