czwartek, 18 marca 2021

Łabędź krzykliwy - CYGNUS CYGNUS

    Wiosna coraz bliżej, jednak za oknem wciąż zimowe krajobrazy. Prawie codziennie widzę padający śnieg. Pan mąż utyskuje na poranne przymrozki i  skrobanie szyb w samochodzie. Miasto nadal szare, bure i zakorkowane mimo lockdown-u. Wieczorem aby nieco sobie poprawić humor zaczęłam przeglądać zdjęcia z ostatniego wyjazdu na wieś. Znalazłam ciekawe foty łabędzi krzykliwych, którymi jeszcze się nie pochwaliłam, co czynię poniżej.



Zastanawiam się czy te piękne ptaki są przelotem czy spędzą z nami całe lato?

Na koniec ciekawostka o "krzykliwcu" wygrzebana w Internecie:

Znany z bardzo silnych więzi rodzinnych i dalekich wędrówek. Mityczny ptak Królowej Śniegu i zaczarowany bohater słynnego „Jeziora Łabędziego”. Łabędź Krzykliwy jest też narodowym Ptakiem Finlandii. Jego wizerunek widnieje na monetach o nominale 1 euro.





sobota, 13 marca 2021

Taniec łabędzi

 Niedawno miałam okazję przyjrzeć się tańcowi łabędzi. Poszłam nad stawy zupełnie sama w południe, nie spodziewałam się jakichkolwiek atrakcji.  Pogoda sprzyjała zdjęciom ale nie spacerom, świeciło słońce lecz mocno wiało. Kiedy dotarłam do chatki Stawowego nad mniejszym stawem, przysiadłam na korzeniu starego dęba tuż przy wodzie. Drzewo osłaniało mnie przed zimnymi podmuchami oraz pozwoliło nieco wtopić się w otoczenie.  Kilka minut później z trzcin wypłynęła para łabędzi, zaczęły swój taniec, przytulały się szyjami i cicho szeptały sobie czułości. W pewnym momencie ich szyje utworzyły coś na kształt serca. Po powrocie do domu pokazałam zdjęcia córce, odpowiedziała, iż była przekonana że takie obrazki to tylko w bajkach.







środa, 10 marca 2021

W poszukiwaniu wiosny

    W poszukiwaniu wiosny wybrałam się na wieś. Pierwszy dzień pobytu przywitał nas prawdziwie wiosennym klimatem z temperaturą w okolicach 16 C. Po szybkim rozpakowaniu i ogarnięciu obejścia udaliśmy się z P. Mężem na spacer sprawdzić sytuację nad stawami.  Ptactwo już zagospodarowało wolną przestrzeń, wypatrzyłam: żurawie, kaczki, dzikie gęsi, łabędzie nieme i krzykliwe. Wszystko na swoim miejscu jak powiedział by to P. Stawowy „gadzina jest”. 




Kolejnego dnia P. Mąż pojechał załatwiać swoje sprawy a ja zostałam na włościach z córką. Kiedy tylko Martyna skończyła swoje lekcje on-line, szybko zjadłyśmy obiad i znów wyprawa do lasu. 

Tym razem pogoda i krajobraz zmieniły się diametralnie. Słońce zakryły chmury, wiał zimny wiatr, termometr wskazywał zaledwie 8 C, a nad stawami panowała cisza, nawet kaczki nie miały ochoty wysunąć dziobów z sitowia. Optymistyczna część mojej duszy stwierdziła, iż jutro zapewne będzie lepiej.  Jednak lepiej nie było. Dalsze ochłodzenie i jeszcze silniejszy wiatr. P. Mąż zorganizował prace w ogrodzie, bo trzeba się do wiosny przygotować a i coś posadzić, posiać.

Po akcji ogród rozgrzewałam się w domu gorącą herbatą, na propozycje P. Męża by po południu udać się na saper do lasu zareagował bez większego entuzjazmu.  Kiedy nieco odtajałam, przemyślałam sytuację , hmyyy … może jednak pójdę, może coś nas w lesie zaskoczy.  Dobrze, że zaufałam przeczuciom, tym razem natknęliśmy się na grobli na grupę jeleni.  Takie spotkanie to nie lada gradka dla amatora fotografii 😊 , szkoda tylko iż było już szarawo, zdjęcia nie wyszły zbyt dobre.