sobota, 19 sierpnia 2023

Są bobry !

 Pod koniec długiego weekendu, kiedy temperatury osiągnęły poziom "tropikalny" jakoś nie miałam ochoty na długą wycieczkę rowerową. Namówiłam Pana męża byśmy pojechali wieczorem nad stawy nacieszyć się spokojem i naładować baterie przed powrotem do miasta i pracy.

Nad wodą właściwie nic ciekawego się nie działo, ptactwo pochowało się w trzcinach. Ruch i lekkie zamieszanie wśród kaczek zrobił się dopiero gdy staw nad przyleciał orzeł, ale i on zrobił kilka okrążeń i poleciał w las.   

Po godzinie wpatrywania się błękit nieba i wody postanowiliśmy wracać do domu. Kiedy jechaliśmy przez groblę w kanale coś głośno plusnęło i chlupnęło. Natychmiast się zatrzymaliśmy by sprawdzić cóż zrobiło takie zamieszanie. Na drugim brzegu w zaroślach wypatrzyłam małego bobra. Nieco dalej z wody wstawił głowę drugi, pokazała się też bobrza mama. Zanim ponownie schowały się pod wodę zdążyłam pstryknąć parę fotek.





Wiosną widywaliśmy na grobli świeże ślady zębów na drzewach, ale zwierzaków nie udało się wypatrzeć. Tymczasem pod koniec lata taka niespodzianka.

poniedziałek, 14 sierpnia 2023

Sierpniowy długi weekend i Perseidy

 

W tym roku pogoda dopisała obserwacją astronomicznym, nareszcie zawitały do Polski upały a z nimi ciepłe noce. Długi sierpniowy weekend spędziliśmy na wsi, co sprzyjało patrzeniu w niebo, bowiem wieś to mniejsze zanieczyszczenie światłem nocnego nieba.  O dziwo nie było komarów więc przez dwie noce wypatrywaliśmy spadających gwiazd. Dwa razy udało mi się uwiecznić mały spalający się meteoryt i od razu muszę się przyznać, iż takie zdjęcia to kwestia przypadku. Ale czy to ma znaczenie ważne, że końcowy efekt jest zadawalający 😊


Natomiast w dzień mogliśmy podziwiać piękną tęczę.



wtorek, 1 sierpnia 2023

Urlop i bocian czarny 😊

Planowałam wyjazdy w góry a skończyło się jak zawsze, czyli po zderzeniu z tłumami ludzi stwierdziłam, że aby odpocząć potrzebny mi las. Dlatego też zaszyłam się na wsi, rozkoszując się ciszą i dziką przyrodą. Na nudę nie narzekałam, były wycieczki rowerowe, spotkania z przyjaciółmi, wyprawy do lasu oraz ciekawe spotkanie, o którym muszę napisać.





Wybrałam się z Panem Mężem na długą rowerową przejażdżkę. Początek trasy wiódł przez las czyli męczący odcinek po piaszczystych dróżkach.  Po dojechaniu do stawów chwilę przystanęliśmy i właśnie wtedy jakiś wielki ptak przeleciał mi nad głową. Zdążyłam odnotować, iż był ciemny, duży i ogólnie nie pasował do znanych mi przedstawicieli ptactwa.  Ze względu na zmęczenie nie do końca byłam pewna co widziałam.

Dwa dni później nad stawy wybrałam się piechotą uzbrojona w aparat fotograficzny. Nie robiłam sobie nadziei na wspaniałe ujęcia, ale wiem z doświadczenia, że zawsze, gdy nie mam aparatu dzieje się coś ciekawego.  Nad stawem spędziłam pół godziny i nic… jakieś kaczki, ważki, komary …. Wreszcie nad przeciwnym brzegiem pojawił się orzeł, ale był zbyt daleko by go ufocić. Zrezygnowana zaczęłam pakować zabawki i już miałam wracać do domu, kiedy ponownie nad głową przeleciał wielki ciemny ptak. Szybko podpięłam nieco dłuższy obiektyw i pstryk. Początkowo myślałam, że to czapla, później, że żuraw tylko taki jakiś dziwny. Zagadkę rozwiązałam dopiero w domu przeglądając zdjęcia na dużym ekranie. Zrobiłam zdjęcie bociana czarnego.  Spotkanie z tym rzadkim gatunkiem bardzo mnie ucieszyło. Przypomniałam sobie opowieść leśniczego, który jak się wybudowaliśmy na wsi przyjechał poznać się z nowymi mieszkańcami i poopowiadać o zwierzakach mieszkających w okolicy. Z rozrzewnieniem wspominał bociany czarne, które przez jakiś czas gniazdowały w lesie. Wokół ich gniazda wyznaczono specjalną strefę ochronną jednak to nie ochroniło ich przed ciekawskimi ludźmi, lubiące spokój bociany wyprowadziły się.

Właśnie minęło dziesięć lat i wiele wskazuje na to, że bociany czarne wróciły. Mam nadzieję, iż je jeszcze spotkam.