sobota, 19 marca 2016

Małe wudu w Foresterze

Dni coraz dłuższe w powietrzu zaczyna pachnieć wiosną nawet w naszym mrocznym Mrokowie.
W ostatnią Sobotę korzystając z słońca i obecności Pana Męża, postanowiłam zrobić mały przegląd swego auta. Zaczęłam standardowo jak na kobietę przystało od odkurzania i wytrzepywania zimowego błota z wnętrza. Następnie weszłam na wyższy poziom czyli rozeznanie sytuacji pod maską.
Gdy tylko klapa się uniosła a ja stanęłam przed samochodem usłyszałam za pleców głos Pana Męża:
    • Masz płyn do spryskiwaczy?
    • Mam właśnie chcę uzupełnić.
    • A olej sprawdzałaś ?
Lekko poirytowana - Zaraz sprawdzę !
Sięgnęłam po bagnet przetarłam ściereczką, zanurzyłam ponownie celem skontrolowania poziomu oleju, wyciągnęłam i …. zaczęłam mamrotać pod nosem, że oleju to chyba mam mało.
Pan Mąż stał już koło mnie i z zgrozą zapytał :
    • A to co ?
Podążyłam wzrokiem za jego ręką …... Na środku pokrywy silnika leżały sobie, równo ułożone kości. Tak jakby ktoś wudu uprawiał, dreszcz przeszedł mi po plecach, wyobraźnia się rozszalała. Na szczęście logika szybko przyszła z pomocą przecież tylko ja mam kluczyki do tego auta, ponadto nie widziałam tu szamana ani zaklinacza i nie słyszałam by w okolicy praktykowano wudu.
Nachyliłam się nad kośćmi :
    • Wygląda to na kości indyka ….. rosół w zeszłą niedzielę …... resztki wyrzuciłam do kompostownika
Pan Mąż zaczął zbierać kości a ja ponownie się nachyliłam by wytropić złoczyńce.
Na osłonie znalazłam ślady jakby małych łapek - na pewno nie były to kocie łapki.... nie było też kociego futra więc …..To musiała być kuna !

Jakie spustoszenie kuna potrafi zrobić w domu czy w samochodzie wiadomo...... dlatego mocno przestraszona wróciłam do domu by szukać pomocy u wujka Google.
Na forach samochodziarzy znalazłam sporo zwierzęcych wątków.
Porady mówiły :
  1. umyć silnik by pozbyć się zwierzęcych zapachów
  2. zawiesić pod maską kostkę WC (odstraszanie zapachem)
  3. zamontować odstraszacz dźwiękowy
było też coś o położeniu na silnik futra, wyczesanego z psa..... a dla bardzo zdesperowanych kupa tygrysa, myślę że aż tak zdesperowana nie jestem, poza tym w naszych szerokościach geograficznych ciężko będzie zdobyć takie remedium.


Następnego dnia Tato umył mi silnik, rzeczywiście zapach się zmienił teraz wsiadam do auta i czuje się jak w samolocie ;-)

W przyszłym tygodniu jadę wymienić olej a po tej czynności zawieszę tak na wszelki wypadek kostkę WC.

Jak na razie nieproszony gość się więcej nie pokazał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz