środa, 10 lutego 2021

Czeczotka

    Mieliśmy w tym a raczej w zeszłym roku normalną wiosnę, normalne polskie lato z jego wszystkimi atrybutami (deszcze, komary) a teraz mamy normalną polską zimę (mróz, śnieg, zawieje, zaspy). Powinnam dopisać jeszcze: korki oraz zaskoczenie służb drogowych.

    Właśnie przez zaskoczenie służb drogowych albo raczej przez ich taktykę walki z żywiołem polegającą na odśnieżaniu po tym jak skończy się opad, utknęłam w domu. By czas wykorzystać produktywnie wzięłam się za niezbyt lubianą pracę papierkową. I tak po pierwszej godzinie pomyślałam: a może by tak …. przygotować obiad(szybko poszło). Po następnej godzinie z papierami znów pojawiło się: a może by tak ….. pranie wstawić (też szybko poszło). Ponownie zasiadłam do księgowania, znów upłynęła godzina i pojawiło się magiczne: a może by tak… (no właśnie ale co ? wszystko już zrobiłam!) OK. zrobię sobie przerwę bo mnie kręgosłup rozboli i oczy ….. popatrzę na wirujące płatki za oknem. Pięć minut później stałam w oknie z teleobiektywem. Przyszła córka i pyta:  coś tam widzisz, bo ja tylko śnieg i suche badyle nawłoci? Przyjrzyj się dobrze odpowiedziałam ….. Na jednym z nawłociowych sucharów siedziały i wyjadały nasionka  dwa maleńkie ptaszki. Ptaszki w czerwonych czapeczkach z lekko różowym brzuszkiem okazały się  Czeczotkami. Pojawiają się u nas gościnnie zimą, chyba specjalnie by ożywić krajobraz i dać mi wymówkę od pracy.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz