niedziela, 14 maja 2017

Bobry

  Majówka dla nas rozpoczęła się dopiero 3-go i minęła bardzo pracowicie. Kapryśna aura  wyznaczała harmonogram działań. Kiedy wychodziło słońce – koszenie i prace ogrodowe, kiedy zaczynało padać „Bohaterowie domu” budowali letnią rezydencję dla Maxa. Michał mimo prac miał jeszcze siłę na wieczorne spacery po lesie. Pewnego wieczora po powrocie od razu zaczął pokrzykiwać: Mamo, Mamo widziałem bobry!
Początkowo zbyłam jego opowieści krótkim acha, ale kiedy opowieść poparł dowodem w postaci filmu nagranego komórką, o to się już tematem zainteresowałam. Umówiliśmy się, iż następnego wieczora  pójdziemy razem, może  jakieś zdjęcia zrobię.
Faktycznie kolejnego dnia poczłapałam na wieczorny spacer. Gdzieś w połowie drogi dało znać o sobie zmęczenie, miałam ochotę zawrócić ale Syn twardo twierdził, że bobry na pewno będą.
 OK – powiedziałam idę ale jak ich nie spotkamy to do domu niesiesz mnie na barana.

Postękując z lekka dowlekłam się do grobli a tam …..zaraz za zakrętem czekał pierwszy bóbr, parę metrów dalej wypatrzyłam następnego podgryzającego pień drzewa.  Zmęczenie zniknęło jak za dotknięciem magicznej różdżki a ja z aparatem,  po cichutku  tropiłam zwierzynę. Przeszliśmy tam i z powrotem całą groblę. Zwierzaki czasem się chowały a czasem wręcz pozowały. Zrobiłam sporo zdjęć, którymi zaraz po powrocie do domu pochwaliłam się reszcie rodziny. 
P. Stawowy chyba nie będzie zadowolony z nowych lokatorów i ich porządków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz