piątek, 24 kwietnia 2015

Gontowe perypetie z metasekwoją w tle.

Tym razem wiatr poczynił spore zniszczenia. Zaraz po rozpakowaniu bagaży i napaleniu w piecu poszliśmy ogarnąć obejście. Połowa poszycia z dachu drewutni odfrunęła, niszcząc przy tym ogrodzenie. Wpierw naprawa płotu później wyjazd po zakup nowego gontu. Kiedy wracaliśmy do domu zadzwonił syn z informacją: fachowcy właśnie dotarli. Cieszyłam się, że dekarze przybyli pierwszego dnia, że sprawnie wkleili brakujące gonty na domu a później naprawili dach na drewutni.
Następnego dnia mogłam spokojnie oddać się pracą ogrodowym. Męska część rodziny kosiła i kopała, żeńska część siała i sadziła. W przerwie od ciężkich prac pojechałam z Panem Mężem do pobliskiej szkółki wybrać drzewa na wiatrochron. Planowałam klony i brzozy ostatecznie zakupione zostały brzozy, wiąz i ….metasekwoje. Późnym popołudniem zakupiony towar P. Andrzej dostarczył na nasze włości. Do wieczora uporaliśmy się z sadzeniem a było tego trochę: 3 spore metasekwoje (z których jestem bardzo dumna ) 1 wiąz, 1 brzoza brodawkowa i 4 (rachityczne) brzozy papierowe.

Po dwóch intensywnych dniach pracy w Niedzielę zasłużony odpoczynek i spacer nad stawy.
Natomiast w Poniedziałek powtórka z rozrywki ….. zaczęło się niewinnie – ochłodzeniem i wiatrem który z godziny na godzinę przybierał na sile. Na polach za domem rozpętała się piaskowa zawierucha. Coś co wpierw wzięłam za dym okazało się pędzącymi w naszą stronę tumanami kurzu. Pierwsze poważniejsze uderzenie wiatru i o zgrozo …. gont znów podrywa do góry.

 

Ubrani w nieprzemakalne kurtki rzuciliśmy się ratować dach. Na drewutni metodą góralską poukładaliśmy deski by docisnęły gont. Kiedy sytuacja była już nieco opanowana Pan Mąż mamrocząc zaklęcia pod adresem fachowców wsiadł do auta, pojechał do miasteczka kupić mazidło do podklejania gontu. 
W tym czasie ja ściągnęłam z internetu instrukcję montażu gontu. Po zapoznaniu się z lekturą okazał się że dekarze trochę przyoszczędzili na gwoździach. Poza tym tak się śpieszyli że gontu nie zgrzali ani nie podkleili w efekcie tego Pan Mąż spędził pozostałą część dnia na dachu naprawiając to co dwa dni wcześniej nie do końca naprawili dekarze.

Wieczorem wiatr się uspokoił, sytuacja została opanowana.
Następnego dnia z rana musieliśmy już wracać do miasta to był bardzo intensywny przedłużony weekend.
 
Na dzień dzisiejszy jesteśmy już ekspertami w kładzeniu gontu. Instrukcja i fora budowlane – kopalnia wiedzy. Teraz już wiemy że przy narażeniu na mocne porywy wiatru, gonty na szczycie należy podklejać specjalnym klejem, trzeba też pilnować fachowców by wbijali gwoździe zgodnie z instrukcją.

Podsumowując: to frustrujące, że przy każdym etapie budowy inwestor musi się doktoryzować i uczyć wykonawcę jak ma wykonywać swoją pracę by uniknąć w przyszłości niemiłych niespodzianek.

Na koniec posta zdjęcie moich metasekwoi, na razie nie prezentują się zbyt okazale ale w niedalekiej przyszłości będą zachwycać.



2 komentarze:

  1. Ok. wygooglowane :) piękne! nie mogę doczekać się doczekać kiedy mnie zachwycą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieją że już wkrótce,zapraszam na wakacje - obejrzysz je jako baby - sekwoje ;-)
      w przyszłym roku mogą być już większe od nas - podobno szybko rosną (60 -80 cm rocznie).
      Pozdrawiam.

      Usuń