Przyszła długo wyczekiwana wiosna,
rozśpiewały się ptaki , na brzozach pojawiała się zieleń
najzieleńsza z zieleni - soczysta, rażąca ;-)
Pan Mąż obiecał wiosenny lifting
naszej salono-sypialni, obietnicy dotrzymał. Przez trzy dni
remontował pokój: gładził, gipsował, zmywał, a na koniec
pomalował. Po 12 latach w końcu dojrzałam do radykalnej zmiany
koloru. Żółty zaczął źle wpływać na mą duszę, dlatego nieco
zainspirowana widokami za okna postawiłam na zieleń w łagodnym
wydaniu - stonowaną, przygaszoną szałwię. Pan Mąż malował
ściany szałwią tymczasem ja przemalowywałam różne dodatki na
biało. Metamorfozę pokoju uznaliśmy za udaną.
Po trzech dniach
intensywnej pracy udaliśmy się na krótki spacer by nacieszyć się
wiosną i ptasimi trelami. Przechodząc koło skrzynki pocztowej
odruchowo zajrzałam do środka i …. takich cudów w skrzynce
jeszcze nie widzieliśmy. Skrzynka też przeszła metamorfozę,
zastała przez pewną rodzinę zaadoptowana na przytulne mieszkanko.
Proszę jakie sprytne, nie muszą do gminy występować o nadanie numeru dla lokalizacji ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz