niedziela, 26 kwietnia 2015

Zielono mi.

Przyszła długo wyczekiwana wiosna, rozśpiewały się ptaki , na brzozach pojawiała się zieleń najzieleńsza z zieleni - soczysta, rażąca ;-)

 
Pan Mąż obiecał wiosenny lifting naszej salono-sypialni, obietnicy dotrzymał. Przez trzy dni remontował pokój: gładził, gipsował, zmywał, a na koniec pomalował. Po 12 latach w końcu dojrzałam do radykalnej zmiany koloru. Żółty zaczął źle wpływać na mą duszę, dlatego nieco zainspirowana widokami za okna postawiłam na zieleń w łagodnym wydaniu - stonowaną, przygaszoną szałwię. Pan Mąż malował ściany szałwią tymczasem ja przemalowywałam różne dodatki na biało. Metamorfozę pokoju uznaliśmy za udaną. 


 
Po trzech dniach intensywnej pracy udaliśmy się na krótki spacer by nacieszyć się wiosną i ptasimi trelami. Przechodząc koło skrzynki pocztowej odruchowo zajrzałam do środka i …. takich cudów w skrzynce jeszcze nie widzieliśmy. Skrzynka też przeszła metamorfozę, zastała przez pewną rodzinę zaadoptowana na przytulne mieszkanko.

Proszę jakie sprytne, nie muszą do gminy występować o nadanie numeru dla lokalizacji ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz