Na
pytania znajomych czy blog żyje? Odpowiem owszem żyje, ale na zwolnionych
obrotach jak to na przedwiośniu kiedy za oknem szaro - buro a dusza by chciała
ciepełko i zieleń.
Choć
muszę przyznać, że pierwsze oznaki wiosny już się pojawiają. Dziś rano odgłos pił spalinowych zastąpiło donośne
świergolenie ptactwa.
Wiele
osób w okolicy wykorzystało złagodzenie przepisów by zrobić porządki w swoich
ogrodach. Wycinali nadmiernie rozrosłe krzaczyska czy stare schorowane drzewa.
Niby wcześniej też można było ale za zgodą gminnego urzędnika, a to wymagało
napisania podania, załączenia mapki z drzewami i wykazu drzew z ich obwodami. Po pewnym czasie
przyjeżdżał urzędnik na wizje lokalną, następnie wydawał lub nie zezwolenie na
wycinkę. Wiem to wszystko gdyż całą tę procedurę przerabiałam osobiście. Wracając
do pił, ludzie wzięli się za porządki a ekolodzy podnieśli raban w mediach, iż
takich swobód być nie może, cenne drzewostany giną, prawo trzeba zmienić
ponownie. Jak kraj długi i szeroki obywatele
w obawie przed kolejną zmianą z zdwojoną siłą i pewnym amoku ruszyli wycinać.
Za tym trendem poszedł nawet mój sąsiad. Pole które przez 15 lat zapuścił tak,
iż zmieniło się w zagajnik postanowił …… no właśnie nie mogę powiedzieć, że uporządkować bo było by to nadużyciem
tego słowa.
Początkowo na poczynania
sąsiada patrzyłam obojętnie (jego ziemia - jego sprawa) jednak kiedy zaczął przycinać moje sosny, poszłam by
delikatnie zwrócić mu uwagę iż narusza cudzą własność. W sąsiada jakby demon wstąpił zmienił kolor na
czerwony i zaczął pokrzykiwać. Właściwie to nie wiem o co chodziło byłam mocno
wystraszona, gdyż staruszek wyglądał jakby miał zaraz dostać udaru lub zawału.
Z
odsieczą przyszedł mi bratanek sąsiada, zaczął staruszka uspakajać. Widząc że
nic nie wskóram odeszłam. Sąsiad odpuścił sosny, poszedł kontynuować rzeź na
swoich niewiniątkach. Pogrom jakiego dokonywał na polu był okropny, miałam
obawy że jak wyrżnie wszystkie drzewa a zwłaszcza te w bliskim sąsiedztwie mego
domu będę przez kolejne 15 lat oglądać totalne pobojowisko. Szczęśliwie
gdy zbliżał się do budynku jego piła zgrzytnęła, warknęła, wypuściła wielką
szaroniebieską chmurę dymu i …… zamilkła. Drzewa przed oknem uratowane! Wiewiórki
i ptaszki mają gdzie mieszać !
Przynajmniej na razie taki mam widok z okna.
Pobojowisko jakie po sobie zostawił sąsiad.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz