piątek, 18 sierpnia 2017

Wyprawa na obiad u łabędzi

Druga połowa sierpnia – moja ulubiona część wakacji, upały już nie są tak dokuczliwe, zresztą tak samo jak robactwo w lesie (jest, ale w akceptowalnej ilości).  Siedzę  na tarasie od strony lasu wiatr przynosi aromat żywicy sosnowej a od drogi dobiegają odgłosy wsi. Sąsiedzi wsparci o płoty, dość głośno wymieniają się nowinami. Ta sielska atmosfera sprowokowała mnie do napisania kilku słów o wydarzeniach sprzed paru dni.
Trzy dni temu namówiłam córkę na wycieczkę rowerową do lasu. Z tym namawianiem musiałam się nagimnastykować bowiem córka jest typowym molem książkowym, ceni sobie dobrą literaturę oraz wygodny fotel a na myśl o poceniu się na rowerze wzdryga się z obrzydzeniem. Ma jednak też cechę „badacza naukowca” jak natknie się na coś interesującego daje się bez reszty porwać przygodzie. Tak właśnie było tym razem: „OK, pojadę ale tylko kawałek ….”
Nosiłyśmy się z zamiarem odwiedzenia Stawowego. Dojechałyśmy do jego domku – niestety nikogo nie zastałyśmy. Chwilę pokręciłyśmy się nad jeziorkiem by następnie ruszyć na przejażdżkę wzdłuż grobli. W dalszej części grobla jest mało uczęszczana, droga piaszczysta i zryta przez dziki, miałyśmy już zawracać gdy usłyszałyśmy dziwne chlapanie, ciamkanie, mlaskanie. Zeszłyśmy z rowerów by po cichu podejść do miejsca z którego dochodziły dźwięki. 


W jednym z zaułków jakie tworzy kanał wytworzyło się bajorko całkowicie pokryte rzęsą wodną, w tym właśnie bajorku rodzina łabędzi urządziła sobie obiad.  Łabędzie wyglądały jak odkurzacze, ich płasko położone na wodzie dzioby wsysały zielone rośliny z powierzchni, chlipiąc i mlaskając.  Z ukrycia obserwowałyśmy ptaki, zrobiłam kilka zdjęć.




Martynę pochłonęły przyrodnicze obserwacje zapragnęła więcej, więc pojechałyśmy dalej nad śluzę. Nad śluza wystarczy przejść po drewnianej kładce aby znaleźć się na cyplu, z którego rozciąga się piękny widok na staw. Tam też czekały na nas niespodzianki w postaci czapli czyhających na przekąskę . 

Tak oto nasza półgodzinna przejażdżka przerodziła się w kilku godzinną wyprawę przyrodoznawczą J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz