Bądź co bądź postanowiłam drugą część weekendu przeznaczyć na leniowanie a od Poniedziałku wziąć się ostro do pracy. Efekt: Niedziela 5.30 słyszę skradanie się Pana Męża (wychodzi do pracy) , przymykam oczy wpadam w drzemkę 6.00 słyszę krzątaninę na dole tym razem dziadek z wnuczkiem zaczynają szykować się do wyjazdu (umówili się z znajomym na wiosenne majsterkowanie). Oj chyba już nie usnę, zaczynam przeglądać gazetę, może jakiś dobry artykuł z ekonomi sprowadzi na mnie sen ..... 7.00 do sypialni wkracza córka już ubrana i uczesana : Dzień dobry mamusiu !
Jest to zadziwiające w tygodniu gdy ma iść do szkoły nie mogę jej dobudzić a jak ma wolne wstaje nie wiadomo po co tak wcześnie.
A jak się ma do tego wszystkiego wiosna. Otóż będąc na wsi dwa tygodnie temu widziałam kwitnące czeremchy i piękne pąki na naszej śliwo-wiśni. Natomiast na Mazowsze wiosna dotarła dopiero co. Zresztą nie ma się czemu się dziwić zaledwie cztery dni temu nad ranem mieliśmy przymrozek -6,6C .
Na koniec posta wiosenne zdjęcie Kowalika, który szykuje sobie mieszkanko.
Niezwykły to ptaszek potrafi chodzić po drzewach z głową w dół :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz