Końcówka sierpnia była w tym
roku dość chłodna, opatulona ciepłym pledem usiadłam w hamaku córki, na kolana
zamiast kota położyłam laptop i próbowałam skupić się na pracy. Początkowo szło
mi całkiem dobrze, jednak gdzieś pomiędzy księgowaniem składek a rozliczaniem
faktur zaczęło mnie rozpraszać dziwne bzyczenie a raczej furkot. Wiedziona
ciekawością ruszałam cztery litery by zlokalizować stwora. Budleja rosną tuż obok werandy zwabiła
do ogrodu Fruczaka gołąbka zwanego polskim koliberkiem. Owad wyglądał
sympatycznie a muszę zaznaczyć, iż za większością owadów nie przepadam, ten przypominał
małego kolibra, zawisał w powietrzu co rusz przy innym kielichu kwiatu aby
zaspokoić głód, poruszał się bardzo szybko. Jeszcze większą sympatię i podziw
poczułam do niego kiedy zaczęłam zgłębiać wiedzę o tym ciekawym przedstawicielu
świata motyli a raczej ciem.
Fruczak lata szybko osiągając
prędkość 50km/h, jest ciepłokrwisty, przed każdym lotem wprowadzają skrzydła w
drgania by rozgrzać mięśnie. Trwa to tak długo aż temperatura ich ciała
osiągnie 38 C. Aby zawisnąć w powietrzu porusza
skrzydłami z prędkością 80 uderzeń na sekundę. Kiedy zaczyna się ochładzać większość
Furczaków odlatuje na południe aby przezimować, kolejne pokolenie przylatuje do
nas w maju.
Super zdjęcia
OdpowiedzUsuńDziękuję, zdjęcia były możliwe dzięki sąsiadowi, który pożyczył kartę pamięci :-)
OdpowiedzUsuńmoja odmówiła posłuszeństwa.