Kilka dni temu mieliśmy
piękną pełnię księżyca przy bezchmurnym niebie. Poświata
księżycowa wypełniała wszystkie zakamarki domu, w taki warunkach
ciężko zmrużyć oko. Przewracałam się się na łóżku tak
skutecznie, iż w końcu obudziłam Pana Męża. Pan Mąż poszedł
się napić, chwilę później musiała się też napić córka i tym
sposobem cała rodzina stękała, że jasno, gorąco, spać nie
można. Normalnie takich problemów na wsi nie mamy, zmęczeni
przesypiamy całą noc snem sprawiedliwego.
Następnego dnia
chodziliśmy nieco rozbici ale trzeba wziąć się za robotę,
zaszyłam się w kuchni a Pan Mąż ruszył kosiarką w stronę sadu.
Po południu w ramach
krótkiego odpoczynku naszykowałam na tarasie kawę, przyszedł Pan
Mąż i pyta: „Widziałaś te myszy na drzewach ? ” Przecząco
pokręciłam głową. Zaczęłam się zastanawiać czy chodzi o
nietoperze, czy może upał szanownemu Mężowi poszkodził. Poszłam
obejrzeć owe myszy. Cóż, znalezisko mnie zaskoczyło, nie tego się
spodziewałam. Na trzech drzewkach znajdowały się nabite na gałązki
trupy myszy do tego bez głów...... bryy.
Nasunęły mi się trzy
rozwiązania:
- czynnik ludzki (wredni sąsiedzi) ale ja mam spoko sąsiadów – odpada
- czynnik naturalny(jakieś dziwne zwierze) – prawdopodobne
- czynnik nadprzyrodzony (złe moce) – w związku z pełnią jak dla mnie też prawdopodobne.
Usiedliśmy do kawy, pies
kręcił się przy nas w końcu zmęczony upałem położył się pod
stołem, w pewny momencie zjeżył sierść podszedł do katalpy
rosnącej przed tarasem. Zaczął ją obchodzić dookoła wpatrywał
się w jej czubek, warczał, poszczekiwał. Na katalpie nic nie
widziałam a pies uparcie krążył wokół niej, węszył i
szczekał. Odszedł dopiero gdy podeszłam do drzewa by z bliska
sprawdzić o co chodzi. Nic nie dojrzałam, ale wyobraźnia już
szeptała mi coś o złych mocach. Właśnie miałam zacząć snuć
przypuszczenia w typie Edgara Poe, na szczęście Mąż Realista
szybko sprowadził mnie na ziemię: „Znalazłem w internecie - te
myszy to sprawka dzierzby"
Pani a poniżej Pan Dzierzba Gąsiorek
Faktycznie kilka dni
później upolowałam ptaszka. „Dzierzba gąsiorek” nie ma
szponów więc nadziewa swe ofiary na kolce i gałązki by łatwiej
mu było je zjeść. Wygląda dość charakterystycznie jak na
rozbójnika przystało, na oczach ma czarną przepaskę, coś jak
maska Zorro.
Sprawa myszy została
wyjaśniona ale o co chodziło z katalpą, co widział Max a ja nie
dostrzegłam, do dziś nie wiem.......