Zimna
Zośka szczęśliwie za nami, dni
robią się coraz bardziej ciepłe i słoneczne ;-) W moim odtwarzaczu CD
zagościła muzyka country a ponieważ muzyka ma magiczną moc:
przywoływania wspomnień, tworzenia klimatu i pozytywnej motywacji....
więc jak country to wiadomo - Rancho wzywa !
Dwa tygodnie temu wpadliśmy tam na
kilka dni by dokonać pierwszego koszenia w tym roku. Chyba trochę
się spóźniliśmy bowiem trawa była już dość wybujała,
trawo-kosy szły opornie mimo zaangażowania całej rodziny. Pan Mąż
dzierżył kosę spalinową, ja osobiście powoziłam spalinową
kosiarką samobieżną i niech nikogo nazwa nie zmyli, w tak
wysokiej trawie samobieżna być nie chciała, trzeba było ją mocno
pchać. Córka pomagała jak umiała. Po dwóch dniach z trawą się
uporaliśmy i trzeba było wracać …..
Zastanawiam się jak to jest, że trawa
rośnie wściekle a drzewka jakoś tak słabiutko nawet listków za
bardzo nie miały, jedynie jabłonka przywitała mnie kwiatami. Za
parę dni przekonam się które drzewka tak na prawdę się przyjęły.
Szykuje się następny wyjazd na wieś, tym razem w pełnym składzie
i nieco dłuższy!
Na koniec
zdjęcie przerośniętej sikorki ;-) Praktycznie przez cały rok za okno w
kuchni wywieszam kulki dla zaprzyjaźnionych sikorek. Jednak ostatnio
jakoś tak dziwnie szybko znikały, byłam przekonana że sikorki doczekały się
licznego potomstwa, w końcu upolowałam sprawcę kulkowego
zamieszania;-)