wtorek, 4 maja 2010

Dla twardzieli cała papierologia

Postanowiłam spisywać wszystkie przygody związane z budowa domu w Jedliskach ponieważ bałam się iż coś mogę pominąć. Ponadto chciałam dokładnie wiedzieć co będzie trwało dłużej budowa domu czy też biurokratyczna przepychanka z budowa związana.

18.06.2009r

Podpisałam akt notarialny na przeniesienie własności. Od tego momentu jestem prawowitą właścicielką i w pełni rozporządzam działką . Uff

Do dzieła !!!

29.07.2009r.

Aby cokolwiek wybudować trzeba zapoznać się z warunkami zabudowy na danym terenie. Jeśli nie ma planu zagospodarowania terenu który nas interesuje zwracamy się do gminy o wydanie warunków zabudowy. Tyle teoria a co w praktyce?

Wpierw była szalona podróż z Warszawy do Kluczborka. Martwiłam się czasem podróży, chciałam zdążyć przed 14 do starostwa w Kluczborku by pobrać wszystkie niezbędne mapy. Dzień wcześniej dzwoniłam do działu geodezji z prośbą o przygotowanie map oraz wypisu z gruntu.
Miła niespodzianka, kiedy dotarłam na miejsce okazało się, iż wszystko jest dla mnie przygotowane. Szybciutko pobiegłam do kasy by uiścić opłaty za mapy, wyrysy i wypisy.Z Kluczborka jadę do Wołczyna tym razem do urzędu gminy – pobrać i złożyć wniosek o wydanie warunków zabudowy.Niestety w Gminie nie było już tak różowo Pan H. do którego zostałam skierowana, druk wniosku wydał i owszem ale kiedy zobaczył iż jestem przygotowana i chce go złożyć od razu zaczął piętrzyć problemy. Wpierw powiedział, że najlepiej jeśli taki wniosek pomoże wypełnić mi architekt, później powiedział iż mapy które posiadam nie są dobre – co prawda skala dobra ale mogły być jakoś inaczej wydrukowane bo nie widać dobrze na nich sąsiednich gospodarstw.

Cóż było robić... chwyciłam druczek podziękowałam i wyszłam. Zadzwoniłam do Wujka (pracującego tuż obok starostwa w Kluczborku) i poprosiłam o mapy: „takie same ale trochę inne”.

Wujo Wojtek stanął na wysokości zadania, kiedy po południu spotkaliśmy się u niego w domu dał mi komplet map „tych samych ale trochę innych”.Wujo wsparł mnie nie tylko mapami ale i dachem nad głową. Przez kilka najbliższych dni korzystałam z gościny u rodziny. Moja trzy letnia córcia nie odstępowała na krok jego żony Cioci Krysi a ja w tym czasie roztrząsałam budowlane problemy z Wujem.

30.07.2009r.

Następny dzień spędzony na załatwianiu formalności. Tym razem jadę do Namysłowa by w rejonowym oddziale zakładu energetycznego uzyskać warunki przyłącza. W energetyce trafiłam na miłego Pana, który pomógł mi wypełnić wniosek ale poinformował mnie też, że na ten rok wyczerpały się już fundusze i zrobienie projektu przyłącza będzie możliwe dopiero w przyszłym roku. Zapytałam nieśmiało czy może sama zlecę komuś wykonanie tego projektu. Od razu dostałam namiary na Pana T. , który takie usługi świadczy.

Oczywiście skontaktowałam się z Panem T. , w umówionym wcześniej miejscu zostawiłam dla niego komplet dokumentów niezbędnych do wykonania projektu przyłącza. Okazało się iż brakuje mi map do celów projektowych . Pan T. zobowiązał się wszystko za mnie załatwić.

Po południu wróciłam do Wołczyna by w gminie złożyć wypełniony wniosek wraz z „innymi mapami”. Tym razem było już lepiej. Jakiś Pan z geodezji zdenerwował się iż musi drugi raz drukować te „inne mapy” i zadzwonił by zrugać Pana H.

Pan H po tym telefonie zmienił się nie do poznania, był bardzo miły , nawet pomógł mi poprawić błędy na wniosku.Wniosek złożony – bieg sprawie nadany - mogę jutro wracać do domu.


04.08.2009r.
Otrzymuję z gminy zawiadomienie o wszczęciu postępowania w sprawie ustalenia warunków zabudowy !

28.08.2009r.

Również z gminy otrzymuje pismo informujące iż należy warunki zabudowy uzgodnić z starostwem w Kluczborku.

01.09.2009r.

Tym razem otrzymuję pismo z Starostwa w Kluczborku informujące mnie o tym iż wcześniej opisane uzgodnienie jest zbędne bowiem moje grunty nie podlegają odrolnieniu.

Otrzymuje też warunki przyłącza energetycznego!

Kupuję projekt domu – WOJTEK – ściślej mówiąc kupuję dwa komplety projektów jeden dla mnie a drugi dla Wujka on też się zdecydował na budowę i na ten właśnie projekt. Dzięki hurtowym zakupom uzyskałam 250 zł zniżki na projekcie .


22.09.2009r.

Decyzja o warunkach zabudowy !

Wreszcie ale...... okazało się iż kont nachylenia dachu w otrzymanych warunkach to 35 -45º a w projekcie 16º i co teraz . Nauczka wpierw trzeba mieć warunki a później dopiero szukać projektu. Znów z opresji wybawił mnie Wujo, udał się z tymi warunkami zabudowy do Pana H. w gminie i tak mu tłumaczył i marudził , że Pan H wymienił stronę nr 4 w owym piśmie na taką gdzie napisane było iż kont nachylenia wynosił 11-25º. Mam warunki zabudowy to teraz trzeba znaleźć architekta, który zrobi adaptację projektu do warunków lokalnych a później złożyć papiery by otrzymać pozwolenie na budowę.


30.09.2009r.

Dzwonię do koleżanki mojej mamy Pani architekt z pytaniem gdzie mogę zrobić adaptacje i ile to orientacyjnie będzie kosztować. Po tym telefonie musiałam ochłonąć. Ta przyjemność podobno ma mnie kosztować około 6 tyś. zł. O rany.... Koleżanka Mamy była na tyle miła iż podpowiedziała bym poszukała kogoś „z starej gwardii” kto ma uprawnienia i projektanta i uprawnienia do nadzoru czyli kierownika budowy wtedy może być taniej. Rozpoczęłam poszukiwania i znalazłam a raczej znalazł Wujo Pana Wiesława z Kluczborka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz