Jesień przywdziała już swoją najpiękniejszą
szatę, a stawy w jej otoczeniu wyglądają wprost zjawiskowo. Ubiegły weekend
miałam zarezerwowany na polowanie na spektakularne jesienne kadry, ale niestety
pogoda okazała się kapryśna. Choć las zdążył już przepięknie się przebarwić,
szare niebo nie wróżyło udanych zdjęć.
Skoro plany fotograficzne spaliły na panewce, pomyślałam: może chociaż grzyby? Niestety, wszystkie okazy zostały wyzbierane najprawdopodobniej tydzień wcześniej. Pan Mąż, widząc to, stwierdził: „W tym roku nic z sosu grzybowego”.
Ale ja się nie poddałam. Poszłam szukać na własną rękę i... znalazłam! Kilka dorodnych podgrzybków. Ta garść grzybów zadziałała na wyobraźnię Męża, który późnym popołudniem postanowił jednak dołączyć do leśnej ekspedycji.
Chodziliśmy po lesie przez dobrą godzinę. W pewnym momencie zrobiło się ciemno i zaczął siąpić deszcz. Postanowiliśmy szybko wracać do domu, kierując się w stronę stawów, by skorzystać z wygodnej, leśnej ścieżki.
A tam... czekała na nas prawdziwa niespodzianka.
Nad stawem, w świetle zachodzącego słońca, objawiło się nam pełne piękno jesieni. Woda, drzewa, kolory – to wszystko stworzyło widok, który zapierał dech. Oczywiście, tradycyjnie, nie miałam przy sobie aparatu. Wyciągnęłam więc telefon. Zdjęcia zrobione komórką wyszły zaskakująco dobrze, dlatego pragnę się nimi podzielić.

Skoro plany fotograficzne spaliły na panewce, pomyślałam: może chociaż grzyby? Niestety, wszystkie okazy zostały wyzbierane najprawdopodobniej tydzień wcześniej. Pan Mąż, widząc to, stwierdził: „W tym roku nic z sosu grzybowego”.
Ale ja się nie poddałam. Poszłam szukać na własną rękę i... znalazłam! Kilka dorodnych podgrzybków. Ta garść grzybów zadziałała na wyobraźnię Męża, który późnym popołudniem postanowił jednak dołączyć do leśnej ekspedycji.
Chodziliśmy po lesie przez dobrą godzinę. W pewnym momencie zrobiło się ciemno i zaczął siąpić deszcz. Postanowiliśmy szybko wracać do domu, kierując się w stronę stawów, by skorzystać z wygodnej, leśnej ścieżki.
A tam... czekała na nas prawdziwa niespodzianka.
Nad stawem, w świetle zachodzącego słońca, objawiło się nam pełne piękno jesieni. Woda, drzewa, kolory – to wszystko stworzyło widok, który zapierał dech. Oczywiście, tradycyjnie, nie miałam przy sobie aparatu. Wyciągnęłam więc telefon. Zdjęcia zrobione komórką wyszły zaskakująco dobrze, dlatego pragnę się nimi podzielić.

