czwartek, 29 sierpnia 2024

Wiejskie życie – z doskoku.

Życie jakoś dziwnie przyśpieszyło, natomiast praca z cyferkami w Excelu przestawiła mój mózg na jeszcze bardziej introwertyczne zerojedynkowe schematy myślowe, gdzieś zgubiła się lekkość przelewania myśli na papier, stąd te długie przerwy w pisaniu bloga. O ile zdjęcia nadal robię i to z wielką przyjemnością to pisanie sprawia problem. Nadal uwielbiam zanurzać się w las i sprawdzać co słychać u znajomych zwierzaków, ale jakoś ciężko jest mi zmobilizować się do włączenia laptopa i opisywania leśnych przygód. A jest o czym pisać, dzieło się sporo w ostatnim półroczu.

Rodzina łabędzi krzykliwych doczekała się potomstwa. Czarny bocian zamieszkał tuż koło stawów. Do naszego ogródka na stałe wprowadził się zając. Pojawił się na Wielkanoc 😉, późną wiosną wyjadł z ogródka fasolkę Pana Męża a teraz rezyduje pod tujami czasem wskakując na taras.
Od strony wschodniej pod podbitką zamieszkała cała kolonia nietoperzy. Chciałam je policzyć, gdy wieczorem wylatywały na żer. Tak gdzieś po dwudziestym piątym pogubiłam się i stwierdziłam, że to chyba nie ma sensu przyjmę, że to po prostu kolonia. Jest jeszcze kilka tematów które zapewne opisze zimą, kiedy pogoda będzie sprzyjała siedzeniu w domu z gorącą herbatą, kocykiem i książką. 




Bocian czarny

Orzeł na deser.