Idzie nowe …. nie myślę tu o nowym polskim nie-ładzie ale o
zmianach na naszej wsi. Wydawać by się mogło,
że przysiółek do którego wiedzie nieco wyboista gruntowa droga, usytuowany z
dala od cywilizacji nie posiadający atrakcji turystycznych skazany jest na
śmierć. Nic bardziej mylnego bowiem są ludzie którzy w tym odludziu widzą piękno
i potencjał. Kupując tam ziemię usłyszałam, że to miejsce wyjątkowe, zamieszkałe przez ludzi z różnych
części Polski – uznałam to za chwyt reklamowy.
Okazało się, iż faktycznie na pięć domów tylko dwa są w posiadaniu
tubylców, pozostałe mają właścicieli z Dolnego oraz Górnego Śląska, tak więc
dołączyłam do tego zacnego grona dodając kolejny region Mazowsze i budując szósty
dom. Przez dziesięć ostatnich lat nic
specjalnego na naszej wsi się nie działo, aż do zeszłego roku. Mój sąsiad starszy
Pan, właściciel starego poniemieckiego budynku postanowił sprzedać swoją posiadłość.
Jego dom był mocno nadgryziony zębem
czasu i nie zamieszkały od wielu lat, sąsiad przejeżdżał na swoją posesję głównie
by uprawiać ogródek a czasem aby odpocząć w ciszy.
Przez całe zeszłoroczne lato
dom stał a sąsiad nadal zaglądał na ogród by zebrać plony. Zaczęłam podejrzewać, że skoro nic się nie dzieje to może dom kupili handlarze, którzy za parę miesięcy
sprzedadzą go ponownie z zyskiem. Jednak dwa tygodnie temu gdy przyjechaliśmy
na Rancho by poczynić pierwsze przygotowania do wiosny, naszym oczom ukazał się
taki oto widok:
Zaczęło się coś dziać! Stare
odchodzi idzie nowe.
Choć musze przyznać, iż będę
tęsknić za tym starym domem porośniętym winoroślą był sielski, romantyczny
idealnie wpasowywał się w krajobraz.
Ciekawa jestem jacy będą nasi
nowi sąsiedzi ale skoro wybrali na swoje miejsce na ziemi takie odludzie zapewne
też będą z entuzjazmem podchodzić do okolicznej przyrody 😊