Kolejny przyjazd na Rancho tuż
przed majówką. Słońce próbowało ogrzać spragnioną ciepła ziemię, las bardzo powoli
przyoblekał się w zieleń. Z wielkim entuzjazmem poszłam sprawdzić co dzieje się
nad stawami. Hmm …. słychać było pokrzykujące z trzcin kaczki, ponadto niczego
ciekawego nie wypatrzyłam. Tym razem niespodzianka czekała na mnie na polu
przed domem. Pole szare, bure, niedbale zaorane, pokryte resztkami pozostałymi
po zeszłorocznych zbiorach kukurydzy. Dla mnie wizualna beznadzieja ale dla
okolicznego ptactwa absolutny przebój jak lody Ekipa dla małolatów. O poranku na
polu pojawiały się sarny nieco później majestatycznie wkraczały Żurawie. W porze obiadowej kręcąc się po kuchni przez
okno dostrzegłam na polu dwie białe plamy. Przyjrzawszy się plamom przez lornetkę rozpoznałam w nich znajome
łabędzie krzykliwe. Późnym popołudniem
pole oblegane było przez stadko gęsi.
Na różnorodność ptactwa narzekać nie mogę. Choć w tym roku
najbardziej się cieszę z „krzykliwców” fajnie, iż zdecydowały się zamieszkać w
naszej okolicy. Przez ostatnie dni regularnie widywałam je na polu a dziś będąc
na spacerze w lesie wypatrzyłam je na dużym stawie.
piątek, 30 kwietnia 2021
Majówka
Tegoroczna wiosna wydaje się być
bardzo nieśmiała. Próbowałam ją odnaleźć na wsi w czasie Świąt Wielkanocnych niestety zimne
podmuchy wiatru, deszcz i krajobraz w odcieniach szarości nie zachęcały do
długich wędrówek. Nad stawami cisza, zwierzaki się pochowały.
Subskrybuj:
Posty (Atom)