Mam
za sobą: pierwszy miesiąc szkoły, pierwsze przeziębienie,
pierwszy przymrozek tej jesieni.
Szkoda,
że wakacje tak szybko minęły, a jakie były ? A no: gorące,
suche, pracowite, a przede wszystkim pełne wydarzeń niecodziennych.
W
rankingu mojej córki, najwyżej notowane jest pływanie łódką z P.
Stawowym i sprawdzanie karmy. Oczywiście jako dobrzy
rodzice zapewniliśmy dziecku wycieczki, zwiedzania itd. ale łódki
nic nie przebije ;-)
Kolejnym
ciekawym wydarzeniem byli goście i to nie tacy zwyczajni typu:
wujek, ciocia to byli goście specjalni. Właściwie można by rzec,
że to nasi sąsiedzi gdyż ich pole leży koło naszego. Ze względu
na to i mieszkają poza Polską znaliśmy się tylko
korespondencyjnie (krótka wymiana maili i kilku dokumentów w czasie
budowy). W tym roku Sąsiedzi chcieli sprawdzić jak wyglądają ich
włości, zapytali czy mogą gdzieś w okolicy przenocować. Podałam
im namiary na hotel ale też zaproponowałam nocleg u nas. Myślałam
kiedyś o małej agroturystyce, poddasze przygotowane jest dla gości,
można korzystać.
Pewnego
lipcowego popołudnia odebrałam telefon: Czy możemy przyjechać?
Będziemy za trzy godziny. - Jasne zapraszam.
Trzy
godziny …..hm.... zakupy po południu na wsi odpadają, trzeba by
jechać do miasta - mogę nie zdążyć, będę improwizować.
Ukręciłam ciasto z śliwką, nastawiłam automat z chlebem i
pobiegłam na górę ubrać świeżą pościel.
Kiedy
się z wszystkim uporałam Sąsiedzi przyjechali. Z samochodu
wysiadło sympatyczne małżeństwo (nieco młodsze od nas). Wpierw
oprowadziliśmy ich po okolicy a następnie zaproponowaliśmy
kolację. Zasiedliśmy do stołu i słyszę : „O, nie macie
telewizora !”
Myślę
sobie no to teraz się zacznie tłumaczenie ….a i tak pewnie
pomyślą, że to przez brak funduszy a nie świadomy wybór......
Co
słyszę dalej : „ Jesteście pierwszą rodziną jaką poznaliśmy,
która nie ma telewizora jak my”
W
tym momencie Martyna spojrzała na Sąsiadów jak na objawienie –
bratnie dusze :-) i do tego jeszcze lubią książki !
Bez
telewizji przegadaliśmy cały wieczór poruszając przeróżne
tematy. Może się jeszcze spotkamy ...hm …nigdy nie wiadomo co
komu pisane. W każdym bądź razie to spotkanie z „Rodziną bez
telewizora” jest najwyżej notowane w moim rankingu niecodziennych
wydarzeń wakacyjnych.