czwartek, 26 stycznia 2017

Owocnia rzekoma – kiedy uczeń przerasta mistrza

Wiele lat temu próbowałam jako dobra matka przekonać syna do spożywania jabłek. Ogólnie był na nie…. , tarte nie….. no to może w całości ….też nie bo ma chrząstki -tak mi tłumaczył.
Minęło piętnaście lat dalej staram się odżywiać rodzinę zdrowo, robię soki blendowane z wielu owoców w tym z jabłek.
Wchodzi syn do kuchni, pytam:
- chcesz sok ?
- jasne .
Kontem oka widzę jak syn w szklance grzebie,  pytam lekko zdenerwowana:
- co tam wydłubujesz ?
- przegrodę owocni rzekomej ………


Rozumiem, że jest przygotowany do egzaminu z botaniki 😊



Powyżej zdjęcie nadesłane przez syna  studenta. 

sobota, 14 stycznia 2017

Zima zła.

W czasie przedłużonego weekendu zawitała do nas prawdziwa zima, temperatura nad ranem spadała do -23 C a w dzień oscylowała w granicach -11 -14 . 
Nieco martwiłam się o Maxa, zapraszałam go do piwnicy by się ogrzał, ale on z gościny nie chciał skorzystać. W ciągu dnia radośnie brykał po śniegu i zapraszał mnie na długie spacery. A gdy tylko słońce zachodziło wskakiwał do swojej budy. Buda ocieplona do tego wyłożona słomą przywiezioną z Rancha, wyposażona w zasłonki z foli chłodniczej zainstalowane w wejściu. Maxowi chyba jednak było za ciepło gdyż połowę zasłonek  już zgryzł.

Obecnie mamy małą odwilż. Od czasu do czasu popaduje śnieg. Acha mamy też w naszym „prawie mieście” inwazje dzików. Kilka dni temu zryły nieco moje ulubione miejsce parkingowe pod Tulipanowcem. Wczoraj widziałam radosną rodzinkę dzikich świnek buszującą koło tarasu…. pogoniłam je (nie będą mi trawnika demolować !)

czwartek, 5 stycznia 2017

Uwaga usterka !

Święta na rancho minęły pod znakiem bardzo kapryśnej aury wpierw padało a później mocno wiało. Zachodni wiatr przeraźliwie gwizdał na uszczelkach okiennych i w kominach, miałam wrażenie, że następny podmuch zerwie nam dach. Na szczęście nic złego się nie stało co prawda parę razy przygasł prąd ale dach i gonty pozostały na swoim miejscu.


Nowy Rok witałam już w mieście dodając otuchy wystraszonemu Maxowi.

Następne dni to powrót do pracy i do jesiennej szarości-codzienności. Stagnację pogodową przerwał niespodziany atak zimy. Zawieje i zamiecie śnieżne a w prognozach siarczysty mróz. Siedząc w ciepłym domu klikając w klawiaturę laptopa właściwie się tym nie przejmowałam, aż do momentu gdy otrzymałam sms-a z Rancha : „Brak zasilania”. W zimie taki sms to ogłoszenie żółtego alarmu bowiem „brak zasilania” = brak funkcji podtrzymującej życie – a to = możliwa śmierć hacjendy przez zamarznięcie!

Nieco poddenerwowana poszłam spać, w końcu dom jest ocieplony a temperatury jeszcze nie takie niskie. Natomiast poranek rozpoczęłam od nerwowego przeglądania sms-ów. Niestety sytuacja bez zmian – czas zgłosić usterkę.

Dzwonie na pogotowie energetyczne. Po dodatkowym wstukaniu na klawiaturze 1#3# wysłuchałam komunikatu, że w moim regionie nie ma usterek ani planowanych wyłączeń (ups.... czyżby system alarmowy mnie zawiódł), brnę dalej …. jeśli chcesz zgłosić usterkę wciśnij 1# i znów komunikat, iż rozmowa w trosce o dobro klienta jest nagrywana ….. (krótko mówiąc budują napięcie). W końcu zgłasza się Pani z call center mówi „Dzień dobry” z silnym śląskim, nie znoszącym sprzeciwu, akcentem.

-Spokojnym głosem wyjaśniam, że chcę zgłosić brak zasilania w miejscowości......

-Pani Pyta : A u sąsiadów jest prąd?

-Nie mam sąsiadów......

-Pani recytuje mi kolejną regułkę: jeśli interwencja będzie spowodowana awarią  w mojej nieruchomości to zostanę obciążona kosztami wysłania elektryków ! Pani pyta: czy zabezpieczenia w domu działają prawidłowo ?

-Do cholery skąd mam wiedzieć przecież jestem 300 km od Rancha ale odpowiadam: TAK !

-Pani pyta (bardo surowym tonem): Czy główne zabezpieczenie jest włączone ?

-Sekunda zawahania (wyobrażam sobie co może czuć generał przed naciśnięciem guzika uruchamiającego wyrzutnie rakietowe gdy widzi na ekranie monitora zbliżające się pociski nieprzyjaciela ale nie wie, czy to atak prawdziwy, czy tylko komputer został zhakowany), lekko drżącym głosem odpowiadam: WŁĄCZONE .

-Pani już słodkim głosem: OK, zlecenie zostało przyjęte, w najbliższym czasie pojawi się grupa interwencyjna !



Po tej pełnej napięcia rozmowie, pojechałam zawieźć Martynę do szkoły. Jednak ziarno niepewności zasiane przez Panią z call center nie dawało mi spokoju. O 8 zadzwoniłam do sąsiada (z początku wsi) by zapytać czy u niego jest prąd. Odpowiedział, że jest i był przez całą noc.

O kurcze czyżbym musiała płacić za przyjazd grupy interwencyjnej ! Usterka u mnie – no nie !

Powoli zaczęłam obmyślać plan wyjazdu i ewentualnej naprawy, gdy nagle słyszę dźwięk sms-a „Powrót zasilania”. Chwilę później dzwoni sąsiad: Byli elektrycy faktycznie jakaś usterka chyba na transformatorze.



Rety tyle stresu z rana …..idę z Maxem na spacer
 P.S.
Dobrze, że sytuacja została opanowana nadciągają mrozy dziś w ciągu dnia temperatura nie przekraczała -8 C a prognozy mówią o -17C.