czwartek, 19 maja 2016

Rancho wzywa !


Zimna Zośka szczęśliwie za nami, dni robią się coraz bardziej ciepłe i słoneczne ;-) W moim odtwarzaczu CD zagościła muzyka country a ponieważ muzyka ma magiczną moc: przywoływania wspomnień, tworzenia klimatu i pozytywnej motywacji.... więc jak country to wiadomo  -  Rancho wzywa !
Dwa tygodnie temu wpadliśmy tam na kilka dni by dokonać pierwszego koszenia w tym roku. Chyba trochę się spóźniliśmy bowiem trawa była już dość wybujała, trawo-kosy szły opornie mimo zaangażowania całej rodziny. Pan Mąż dzierżył kosę spalinową, ja osobiście powoziłam spalinową kosiarką samobieżną i niech nikogo nazwa nie zmyli, w tak wysokiej trawie samobieżna być nie chciała, trzeba było ją mocno pchać. Córka pomagała jak umiała. Po dwóch dniach z trawą się uporaliśmy i trzeba było wracać ….. 


Zastanawiam się jak to jest, że trawa rośnie wściekle a drzewka jakoś tak słabiutko nawet listków za bardzo nie miały, jedynie jabłonka przywitała mnie kwiatami. Za parę dni przekonam się które drzewka tak na prawdę się przyjęły. Szykuje się następny wyjazd na wieś, tym razem w pełnym składzie i nieco dłuższy!










Na koniec zdjęcie przerośniętej sikorki ;-) Praktycznie przez cały rok za okno w kuchni wywieszam kulki dla zaprzyjaźnionych sikorek. Jednak ostatnio jakoś tak dziwnie szybko znikały, byłam przekonana że sikorki doczekały się licznego potomstwa, w końcu upolowałam sprawcę kulkowego zamieszania;-)


niedziela, 1 maja 2016

Psia filozofia.

Tydzień po świętach Wielkanocnych zaatakowała nas zajadła, wściekła, niedająca się niczym zwalczyć GRYPA. Choróbsko trzymało nas w swych objęciach prawie miesiąc. Kiedy tylko wydawało się, iż już jest lepiej następnego dnia następował kolejny zmasowany atak. Kichali i kaszleli wszyscy dorośli. 

Sił nie miałam by udać się z psem na spacer, teraz nadrabiam zarówno spacerowanie jak i naukę podstawowych komend.
Max jest pojętny, na hasło „spacerek” grzecznie wyciąga łapy by ubrać szelki, przywołany przybiega do nogi, na „siad” grzecznie siada.
Jednak jak wiadomo życie nie składa się z samego lukru czasem bywa gorzkie …... Max jak to psy mają w zwyczaju kopie dziury. Gdyby kopał je na tyłach posesji, pewnie by mi to nie przeszkadzało ale czyni to przed domem. Dziś wyrył tak głęboką dziurę, iż dokopał się do kabli zasilających lampę. Szybka akcja – syn dziurę zasypał a teren wokoło lampy zabezpieczył wielkimi płaskimi kamieniami z których miała być zrobiona ścieżka. Wygląda na to, że pies odrobinkę przeprojektował nam ogródek, chyba cały nasyp przed domem obłożymy tymi kamieniami bowiem trawa w tym roku nie będzie miała tam szans ;-)
Inny punkt sporny to znaleziska. Max znajduje różne skarby i przynosi je przed wejście. Kilka dni temu wychodząc z domu natknęłam się na poroże, innym razem na ścierkę niewiadomego pochodzenia, butelki plastikowe itd. Zbieram te psie skarby i chowam do zielonego śmietnika. To akurat psu nie przeszkadza, cieszy się że Pańcia docenia jego wysiłki, jednak kiedy widzi wielką białą śmieciarkę pożerającą skarby z zielonego pojemnika wyje i ujada z niezadowolenia.




Ale jak tu nie lubić takiej uśmiechniętej mordy ;-)