piątek, 17 lipca 2015

Morwojad

Tegoroczne wakacje rozpoczęliśmy akcją porzeczki, bowiem nic tak nie obrodziło na naszych areałach jak wcześniej wymienione. Porzeczki a raczej krzaczki wędrowniczki swoje przeszły, były kilka razy przesadzane, raz przeorane i znów przesadzane aż w końcu znalazły swe miejsce pod płotem. Pan Mąż na krzaczki narzekał gdyż głównie zarastały zielskiem, ciężko było je dojrzeć. Zeszłej jesieni aby uniknąć ciągłego plewienia postanowiliśmy położyć pod porzeczki matę. Pomysł jak na razie sprawdza się dobrze, krzaczki urosły, zaowocowały wzorcowo ( pięć wiader owoców) a co najważniejsze nie trzeba koło nich wyrywać chwastów.
W tym roku zaowocowały też morwy. Zapędziłam się w ich kierunku parę razy ale jakoś tak dziwnie się złożyło że tych dojrzałych - czarnych było jak na lekarstwo. Podejrzewałam dzieci, aż któregoś ranka Pan Mąż woła : patrz jakiego mamy wspólnika !!!!